poniedziałek, 18 czerwca 2012

Wpis piąty: Polny trakt

Nie wiem co mnie obudziło. Czy były to ciepłe promienie słońca, kujące powieki, czy może nieopisany ból głowy. Pulsowanie w skroniach było nie do opisania. Zaropiałe od snu oczy zaszły mi łzami. Zmrużyłam je, aby odczytać godzinę z zegarka stojącego na szafce nocnej. Było bardzo wcześnie – świtało.
Z trudem zwlokłam się z łóżka. Jeszcze nigdy nie czułam się taka ociężała. Kręciło mi się w głowie, cała sypialnia wirowała. Zacisnęłam zęby i chwiejnym krokiem doszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i odkręciłam wodę. Miałam nadzieję, ze jej głośny szum zagłuszy moje jęki.
Bezwiednie spojrzałam w lustro i omal nie wrzasnęłam. Moje włosy były w kompletnym nieładzie. W rude pukle zapętlane były pióra i pierze. Jednak nie to było najgorsze. Nie miałam na sobie piżamy. Ubrana byłam w białą koszulę i szarą spódnicę.
Chciałam to sobie jakoś wytłumaczyć, jednak nie pamiętałam nic z poprzedniego dnia. Miałam pustkę w głowie. Czarną dziurę bez dna. Kojarzyłam rozmowę z Tomem i naukę na eliksiry. Może po prostu byłam tak zmęczona, że nie miałam siły wziąć prysznica? Ale co na moim ubraniu robiłoby pierze?
- Co ja zrobiłam? – zapytałam swojego odbicia w lustrze. – Ginny, co ty zrobiłaś?
Niestety, dziewczynka z gładkiej tafli nie znała odpowiedzi. Patrzyła na mnie smutnymi, wystraszonymi oczami. Po kilku sekundach zapłakała. Łkała głośno, próbując przełknąć gorzkie łzy. Nie miała już sił… tak jak ja.
 * * *
Kochany Tomie, ja chyba wariuję…
Ginny, skąd ten pomysł?
Nie pamiętam, co robiłam wczoraj. Kiedy obudzałam się dziś rano, to moje ubranie pokryte było białymi piórami. Tom, skąd one się mogły tam wziąć? Przecież to jest niemożliwe!
Spokojnie. Może to przez nadmiar nauki? Zbyt wiele czasu spędzasz nad książkami. Dlatego nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś.
A pióra?
To pewnie twoje towarzyszki chciały zrobić ci głupi żart. Myślały, że się wystraszysz.
No i dopięły swego. Tom, tak bardzo się boję, tak bardzo chce mi się płakać. Gdyby nie ty… bez ciebie byłabym okropnie samotna. Zawsze chciałam mieć przyjaciół. Chciałam zakolegować się z Harrym, Hermioną i Ronem, ale oni mają swoje sekrety i tajemnice. Milkną, gdy tylko mnie zobaczą. Są zdolni, odważni, honorowi i dobrzy. Chciałabym być taka jak oni. Chciałabym być prawdziwą Gryfonką.
Ron – to twój brat, prawda? A Harry i Hermiona? Nie wspominałaś nigdy o nich…
Namoczyłam stalówkę w atramencie i zawahałam się. Moja dłoń zamarła nad otwartym dziennikiem. Leniwa kropla szkarłatnego tuszu skapnęła, tworząc duży kleks, wyglądający jak plama krwi. Wszystko jednak zniknęło po kilku sekundach, dając mi miejsce na odpowiedź. Myślałam, że nie mam tajemnic przed Tomem. Myliłam się. Wstydziłam się opowiedzieć mu o Harrym.
Hermiona Granger jest bardzo zdolna – zaczęłam niewinnie, a moja dłoń drżała przy każdej literce. – Pochodzi z rodziny jugoli, ale i tak jest najmądrzejsza w szkole. Zna bardzo wiele zaklęć i potrafi uwarzyć wiele skomplikowanych eliksirów.
Zazdrościsz jej wiedzy?
Może czasem… może trochę… Nie chciałabym spędzać aż tyle czasu nad książkami. Wolę mieć czas dla siebie i… ciebie.
Ja też dużo wiem. Mógłbym ci pomóc, przekazać wiedzę.
Masz na myśli podpowiadanie na testach? Tom, to byłoby nie fair w stosunku do reszty klasy!
A sądzisz, że oni byliby względem ciebie tak sprawiedliwi? Myślisz, że by nie skorzystali na twoim miejscu?
Sama nie wiedziałam. Wystarczyło tylko spojrzeć na moje dwie współlokatorki – Astrid i Mirandę, aby się zawahać.
To nie zmienia faktu, że to jest złe – odpisałam. – A ja nie chcę być zła. Mama zawsze mi powtarzała, że należy być sprawiedliwym. Poza tym, jeśli jakiś nauczyciel by się dowiedział. Na przykład Snape… O nie! Nawet nie chcę o tym myśleć.
Zapadło milczenie. Pergamin chwilę pozostawał pusty. Dopiero po paru nieskończenie długich minutach pojawiły się na nim słowa.
Zaimponowałaś mi. Potrafisz postawić na swoim i masz zasady, których się trzymasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz